Od kwietnia 2022 Sri Lanka pogrążona jest w chaosie, którego przyczyną jest kryzys ekonomiczny. W nocy z 13 na 14 lipca w starciach z policją i armią pod siedzibą premiera rannych zostało 86 osób, a jedna zmarła – donosiło BBC. Z kraju zbiegł prezydent Gotabaya Rajapaksa. Premier Ranil Wickremesinghe, wbrew oczekiwaniom społecznym nie podał się do dymisji, w związku z czym będzie pełnił dotychczasową funkcję do momentu wybrania przez parlament jego następcy.
Chaos i ucieczka prezydenta
W 2019 roku w kraju miała miejsce seria zamachów bombowych. Wkrótce potem turystykę podcięły ograniczenia pandemiczne. W 2020r. Sri Lankę odwiedziło zaledwie około 20% liczby turystów, którzy zawitali tam w 2018 roku. Dochody z turystyki zmalały gwałtownie, w ostatnim czasie sytuację pogorszyła wojna rosyjsko-ukraińska i gwałtowny wzrost cen żywności.
„Jest moim osobistym przekonaniem, że podjąłem wszystkie możliwe kroki, aby rozwiązać ten kryzys, w tym zaprosić parlamentarzystów do utworzenia wielopartyjnego lub jednościowego rządu”
– napisał były prezydent Sri Lanki.
Oko.press zwraca uwagę na fakt, iż kraj zarządzany był w sposób absolutnie niewłaściwy i przytacza wypowiedź profesora Swaina:
„Kraj był zarządzany jak rodzinny biznes. Nie było żadnych mechanizmów kontroli i równowagi, nikt nie wiedział, co się tak naprawdę dzieje, jaki jest stan finansów publicznych, rezerw finansowych itp.”
W liście prezydenta, który po jego ucieczce odczytano w parlamencie, Rajpaksa stwierdza, iż za obecną sytuację ekonomiczną kraju winne są poprzednie rządy i pandemia. Co interesujące, dynastia Rajpaksów rządziła tym krajem od 20 lat.
Inflacja 60%
Jeszcze trzy lata temu Sri Lanka miała się dobrze. Lankijczycy klasyfikowali się do światowej wyższej klasy średniej. Obecnie inflacja sięgnęła 60 procent. Mimo wewnętrznych podziałów społecznych wszyscy zgodnie ruszyli protestować. Ceny żywności wzrosły drastycznie, ludzie ograniczają kupowanie żywności, w sklepach i tak brakuje towarów. Ograniczane są również dostawy prądu, nie funkcjonują szkoły, paliwo stało się towarem deficytowym.
Nowe wybory, zapowiedziane na lipiec, powinny przynieść definitywne zmiany. Problem jednak w tym, że w parlamencie większość stanowią nadal ludzie zbiegłego prezydenta.
Źródło: Oko.press
Foto:tvp.info