Wspólnota Mieszkaniowa przy al. Ratuszowej 15 w Inowrocławiu ma pecha. Jej Zarządcą Przymusowym został człowiek spoza miasta, który „dogląda” nieruchomości z Torunia. Mieszkańcy wielokrotnie skarżyli się do SR w Inowrocławiu, kontrolującego pracę zarządcy, zgłaszając różnorakie problemy. Sąd nie był do tej pory zainteresowany wysłuchaniem mieszkańców.
Najciemniej pod latarnią
Budynek Wspólnoty Mieszkaniowej przy al. Ratuszowej 15 w Inowrocławiu znajduje się w odległości 220 m od gmachu Sądu Rejonowego. Jak informował portal e-regiony.pl, załączając zdjęcia z wizji lokalnej, zniszczenia i zaniedbania budynku usytuowanego przy jednej z głównych i reprezentacyjnych ulic miasta, widoczne są gołym okiem. Z daleka rzucają się w oczy dziury po podbitce dachowej, która na przestrzeni dziejów odpadła i nie została uzupełniona. Straszą odpadające tynki, kruszące się fragmenty elewacji. Jeden z nich- pokaźny fragment narożnika balkonu, spadł tuż obok głowy pani Aleksandry, kiedy przebywała na swoim tarasie. Zdarzenie to zostało niezwłocznie zgłoszone zarządcy. I co się stało? Czy podjął on jakieś kroki w celu zabezpieczenia felernego narożnika? Mieszkańcy mówią wprost- nie.
Fragment odłupanej elewacji jeszcze do niedawna leżał w miejscu, w którym spadł. Teraz już go nie ma, bo nagle, po zgłoszeniu sprawy zaniedbania budynku do SR w Inowrocławiu i nadesłaniu zdjęć przez redakcję e-regionów.pl oraz przed terminem 21 marca, kiedy to mieszkańcy być może zostaną wysłuchani przez Sąd po raz pierwszy, w zaskakującym tempie trwają prace porządkowe, w tym skuwanie powierzchni tarasów. Warto dodać, że próbne odkrywki tarasów o wymiarach ok. 30cmx60 cm poczynione zostały nieco wcześniej, miejsca te nie zostały jednak należycie zabezpieczone na okres zimowy i spowodowały dalsze zalania i szkody w budynku. Wracając do meritum, chociaż taras uprzątnięto, pozostał ślad zdarzenia w postaci zgłoszenia do zarządcy i zdjęć, które wykonane zostały w dniu zdarzenia przez panią Aleksandrę oraz redakcję e-regionów.pl w dniu 2 marca b.r.
Z ulicy widoczne są także inne zaniedbania budynku. Odpadające płytki, stanowiące okładzinę schodów, prowadzących do lokali użytkowych, znajdujących się na parterze. Farba odłażąca płatami z elementów balustrady. Porosty, które zadomowiły się na dobre na poręczach schodów, czy zardzewiała na wskroś furtka, która zamyka teren budynku tylko do połowy, ponieważ nie ma drugiego skrzydła. Od strony klatek schodowych podwórko szare i brudne, straszy połamana i zaniedbana architektura ogrodowa, ściany budynku w wielu miejscach są zielone. Na klatkach wiszą tablice informacyjne. Zupełnie puste. Nie znajdziemy tam niezbędnych informacji, takich jak kontakt do zarządcy czy numery telefonów pod które należy zgłaszać awarie. Nic, kompletnie nic.
Mimo widocznych gołym okiem problemów i bliskości organu kontrolującego pracę zarządcy, mieszkańcy nie mogli skutecznie doprosić się o uwagę SR w Inowrocławiu dla ich sprawy. Kontrowersje budzą według mieszkańców także naliczenia i wyrównania obliczane wstecznie w sposób budzący wątpliwości. Nie otrzymują oni informacji o stanach kont WM i wszystkich ponoszonych wydatkach. Dokumentacja finansowa znajduje się w Toruniu. Dostęp do niej jest utrudniony dla mieszkańców, którzy by dokonać wglądu w dokumenty, muszą jechać do odległego o 40 km miasta. Jak twierdzi mój rozmówca, większość mieszkańców budynku to osoby starsze i schorowane, którym tego rodzaju wycieczka zdecydowanie sprawiłaby problem. Dlatego też domagają się przeprowadzenia kontroli finansowej przez biegłego rewidenta.
Bo to zła wspólnota była
Koronnym argumentem dla Zarządcy Przymusowego i SR w Inowrocławiu, co wynika z analizowanych dokumentów sprawozdawczych i uzasadnień Sądu, dotyczących odrzucenia skarg i zażaleń mieszkańców, jest uznanie wspólnoty za trudną i skłóconą, uniemożliwiającą zarządcy prawidłowe funkcjonowanie w ramach posiadanych przez niego uprawnień.
Mieszkańcy twierdzą, że nie jest łatwo. Wspólnota jest podzielona, ale jednak celem wspólnym jest rozwiązanie problemów i zabezpieczenie majątku przed dewastacją. Nie jest też skłócona ze wszystkimi zarządcami w Inowrocławiu. Występując o zmianę zarządcy, wskazują na pobliską spółdzielnię, która w sposób dogodniejszy dla WM al. Ratuszowa 15, może zarządzać ich nieruchomością. Spółdzielnia znajduje się w najbliższej odległości, posiada doświadczenie w zarządzaniu, ma ekipę sprzątającą, remontową oraz zapewnia naprawy w przypadku awarii, których w ostatnim czasie jest sporo. Dla mieszkańców zmiana oznaczałaby rozwiązanie problemów i ograniczenie kosztów zarządu, chociażby o koszty dojazdu zarządcy.
Moi rozmówcy twierdzą, że ich niezgoda na pewne czynności zarządcy nie wynika z braku chęci współpracy, lecz z braku rzetelnej informacji o stanach finansów wspólnoty i zgromadzonych na rachunkach bankowych środkach. Wiedza ta pozwoliłaby podjąć słuszną decyzję odnośnie ewentualnego kredytowania prac remontowych. Ciągłe podwyżki, wsteczne wyrównania, brak kontroli przez rewidenta, o którą zabiegają od długiego czasu, spowodowały brak zaufania do zarządcy i słuszności proponowanych przez niego rozwiązań.
Mieszkańcy mówią, ale nikt ich nie chce słuchać, bo to „taka zła wspólnota”. Do tej pory racjonalne argumenty podnoszone przez mieszkańców nie były brane pod uwagę. Czy coś się wreszcie zmieni? Czas pokaże.
Agnieszka Winnik
foto: A.W.