Zamiast wspierać Niemcy w odwrocie od węgla z Rosji, ekolodzy niemieccy (ich fundacje bardzo często powiązane są z rosyjskimi źródłami finansowania) próbują zniechęcić rząd do powiedzenia stop eksportowi rosyjskiego węgla.
„Z powodu sankcji nałożonych na Rosję, Niemcy rozważają zwiększenie importu węgla z Kolumbii. Rdzenni działacze i mieszkańcy podkreślają, że to „krwawy węgiel”, bowiem jego wydobycie wiąże się z łamaniem praw człowieka oraz degradacją środowiska, w tym wysuszaniem rzek. Kolumbia lobbuje także ws. eksportu ropy naftowej”
– informuje na Money.pl
Kolumbia stanowiła dotąd czwarty (po Rosji, USA i Australii) najważniejszy kraj, z którego węgiel trafiał do Niemiec w 2021 r.
„Dlatego kanclerz Olaf Scholz (SPD) niedawno zadzwonił do prezydenta Kolumbii Ivána Duque. Tematem rozmowy była możliwość zwiększenia eksportu węgla z Kolumbii do Niemiec w celu wzmocnienia swojego bezpieczeństwa energetycznego”
– informuje dpa, powołując się na oświadczenie biura prezydenta Kolumbii.
„Bez wątpienia taka decyzja rządu niemieckiego będzie miała negatywne konsekwencje dla rdzennych mieszkańców – potwierdzają działacze lokalnych organizacji pozarządowych. Osoby walczące z El Cerrejón są zastraszane i terroryzowane przez „uzbrojonych mężczyzn”, zagrożone jest też bezpieczeństwo ich najbliższych”
– zgadza się z tymi głosami Luís Misael Socarrás, należący do rdzennej ludności Wayuu.
Hasło to szybko podchwycili niemieccy ekolodzy.
Źródło: Money.pl/RW
Fot. Pixabay.com