Bolączką kredytów mieszkaniowych jest ich długoterminowość. Ciężko określić jak za 20-30 lat będzie wyglądać sytuacja gospodarcza, ile będą wynosić przeciętne zarobki i jak będzie kształtować się cena m2 mieszkania. Już na starcie mamy wiele niewiadomych. Jeśli dorzucimy do tego nagłe zwroty akcji w postaci gwałtownego wzrostu kursu, jak miało to miejsce w przypadku kredytów frankowych lub duży wzrost inflacji, z czym mierzymy się obecnie oraz istnienie w umowach niedozwolonych i krzywdzących konsumenta zapisów, życie kredytobiorcy zamienia się w kierkegaardowską bojaźń i drżenie.
Miłe złego początki, czyli jakoś damy radę
Na początku jest radość i szczęście. Upragniona zdolność kredytowa zamiast wizji majaczącej gdzieś na horyzoncie, staje się faktem. Podpisanie umowy kredytowej jest już tylko czystą formalnością. Otwierają się bramy do nowego, lepszego życia. Życia z perspektywą wieloletniego obciążenia finansowego, którego realnej wartości nie da się z góry przewidzieć. Owszem, do każdej umowy kredytowej dołączany jest plan spłaty, przed jej podpisaniem możemy dokonać wielu symulacji, by sprawdzić najlepszą dla nas opcję, jednak nie obroni nas to przed nieprzewidywalnym. Przekonali się o tym frankowicze, przekonują posiadacze kredytów hipotecznych ze zmiennym oprocentowaniem ustalanym przez bank i nieszczęśnicy, którzy zapragnęli jeszcze w latach 90. Ubiegłego stulecia skorzystać z dobrodziejstwa kredytu Alicja. Część z nich potraciła pieniądze i nieruchomości, bowiem nagły wzrost rat kredytowych spowodował brak możliwości dalszej spłaty zobowiązań, banki zaś sięgały po hipoteki, stanowiące zabezpieczenie kredytów.
Alicja w krainie absurdu
Sprawę kredytu Alicja opisywały wielokrotnie media, jednak dopiero z czasem udało się przetrzeć ścieżkę prawną wygrywania spraw w sądach na rzecz kredytobiorców.
„Umowa pełna była niejasnych zapisów, zupełnie niezrozumiałych dla przeciętnego konsumenta. Zawarte w niej klauzule skutkowały tym, że kredytobiorca spłacał co miesiąc jedynie część odsetkową raty (w wysokości ustalanej przez bank). A pozostała część dopisywana była do kapitału. Dochodziło zatem do absurdalnej sytuacji, w której mimo comiesięcznych wpłat, kapitał pozostały do spłaty nie malał, a wręcz narastał. Jeśli dodamy do tego mechanizmu kolejny charakterystyczny element umowy kredytu „Alicja”, jakim jest brak określenia w umowie ostatecznego terminu spłaty zobowiązania, dochodzimy do wniosku, że taki kredyt był niemożliwy do spłaty”
– informuje Paweł Wójcik, prezes Votum Finance Help, specjalista pomagający kredytobiorcą związanym z tzw. Alicją, dawnym pomysłem PKO BP z lat 90.
Sprawą zainteresował się sam Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
„Zbigniew Ziobro oprócz jednoznacznego poparcia dla roszczeń kredytobiorców po publikacji wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zalecił m.in. prokuratorom rejonowym przystępowanie do postępowań sądowych, w których banki domagają się od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału – zainteresował się także problemami kredytobiorców złotowych. Uznał, że kredyt z odroczoną spłatą części należności o nazwie „Alicja” jest niemożliwy do spłacania”
– donosi Forbes.pl
Zasada nierówności stron
Zapisy w umowach kredytowych częstokroć dają bankom przewagę nad kredytobiorcami. Zamieszczane w nich klauzule abuzywne, czyli niedozwolone postanowienia umowne rażąco krzywdzące konsumenta, stały się podstawą do wydania wielu pozytywnych wyroków sądowych na rzecz pokrzywdzonych.
Radca Prawny Katarzyna Wilk zaznacza, że „Sędziowie orzekający w tego rodzaju sprawach stanęli przed trudnym zadaniem analizy umów kredytu oraz interpretacji polskich przepisów w sposób zgodny z prawem i orzecznictwem europejskim”.
Ciężka sytuacja frankowiczów i konieczność szukania sprawiedliwości w sądach wzmogły zainteresowanie tematem kredytów, umów bankowych i sytuacją konsumenta na rynku usług bankowych. Wreszcie zwrócono uwagę na fakt, że umowy konstruowane były w języku skomplikowanym i wysoce niezrozumiałym dla przeciętnego człowieka, nie dopełniano także obowiązków informacyjnych. Ponadto banki posiadały nadmierną swobodę w kształtowaniu obowiązków nakładanych na kredytobiorcę. Dotyczy to także złotówkowiczów.
Światełko w tunelu
Co może zrobić kredytobiorca, żeby przekonać się czy jego umowa zawarta z bankiem jest uczciwa?
„Jak się okazuje, w umowach złotówkowych również mogą występować niedozwolone postanowienia, które bezpośrednio wpływają na koszt kredytu”
– mówi Kacper Jankowski, prezes Votum Finance Help Sp. z o.o.
Warto poszukać informacji o wygranych sprawach i brzmieniu klauzul niedozwolonych. Można także zwrócić się do specjalistów, którzy przeanalizują twoją umowę pod tym kątem. Problem polega na tym, że nie wszystkie umowy skonstruowane są identycznie, a każda ze spraw wymaga indywidualnego podejścia. Niezmiernie istotny jest fakt, iż o odszkodowania występować mogą nie tylko frankowicze, ale również posiadacze hipotecznych kredytów złotowych.
„Bogate orzecznictwo TSUE oraz polskich sądów w sprawach frankowych może być brane pod uwagę także w sprawach złotowych. Co widać już na przykładzie wyroków stwierdzających nieważność umowy kredytu nie tylko ze względu na jednostronne kształtowanie kursów CHF w tabelach banków, a właśnie z uwagi na dowolność w kształtowaniu ich przez nice oprocentowania”
– tłumaczy Kacper Jankowski.
Co równie ważne, nie muszą być to umowy czynne. Jeśli nastąpiła już całkowita spłata i zamknięcie twojego kredytu, a ty jednak masz wątpliwości czy widniejące w umowie zapisy były wobec ciebie uczciwe, możesz także zwrócić się o dokonanie analizy zawartych w niej klauzul.
Piotr Strumieński – dziennikarz, publicysta
fot. Pixabay.com