Adam Olejniczak z Buffalo Market to młody Polak, który w Stanach Zjednoczonych zrobił błyskotliwą karierę biznesową i znalazł się w 2022 roku na liście amerykańskiego Forbes 30 Under 30 w kategorii Retail & Ecommerce. Z biznesmenem rozmawia red. Agnieszka Winnik z Biznes24pl.com
Skąd pojawiło się Pana zainteresowanie startupami?
Będąc na studiach zastanawiałem się nad wyborem swojej dalszej drogi życiowej. Wielu moich kolegów marzyło o pracy dla wielkich światowych korporacji, a potem konsekwentnie realizowało te marzenia. Dla mnie od początku jasne było, że chcę spróbować swoich sił we własnym biznesie. Startupy były oczywistym wyborem. Mając wiele ciekawych pomysłów, a wydawało mi się, że je mam, założyłem, iż przekonanie do nich inwestorów i pozyskanie w ten sposób funduszy pozwoli na rozwinięcie skrzydeł i szybki rozwój. Okazało się, że miałem rację.
Jak wyglądała Pana ścieżka edukacji? Wybrała Pan opcję studiowania w Polsce czy edukację zagraniczną?
W Polsce ukończyłem studia licencjackie na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, a następnie kontynuowałem naukę na Uniwersytecie Amsterdamskim.
Wiązał Pan swoją przyszłość zawodową ze startupami już w trakcie studiów. Jak ocenia Pan dzisiaj trafność swojej decyzji?
To prawda, interesowałem się startupami już na etapie studiów. Niedługo po ich zakończeniu zacząłem pracę w pierwszym startupie i tym tak naprawdę zajmuję się obecnie. Stworzyłem i do dzisiaj kieruję firmą wycenianą na kilkadziesiąt milionów dolarów, więc chyba można powiedzieć, że odniosłem sukces.
Jak wyglądała Pana pierwsza praca?
Zaraz po studiach otrzymałem propozycję prowadzenia wykładów na Uniwersytecie Amsterdamskim. W tym samym czasie rozpocząłem współpracę z Cabture – startupem działającym w Amsterdamie. Niedługo potem zaczęliśmy wspólnie z jej właścicielem rozwijać firmę. Moim pierwszym miejscem pracy był więc Cabture, już działający startup.
Czym zajmował się Pan w Cabture ?
Od samego początku zajmowałem się opracowywaniem strategii rozwoju firmy i pozyskiwaniem inwestorów.
Studia w tym pomogły?
Na pewno tak, zwłaszcza te w Amsterdamie. Rozpocząłem swoją pracę z odpowiednim bagażem wiedzy. Studia, a później praca na Uniwersytecie, dodały mi pewności siebie.
Co sprawiło, że przeprowadził się Pan do Stanów Zjednoczonych? Konkretny plan na biznes?
Myśląc o rozwoju Cabture, wystartowaliśmy w konkursie organizowanym przez administrację USA dla europejskich startupów. Dostaliśmy się do finału w Stambule i tam miałem okazję zaprezentować naszą wizję działalności. Zostaliśmy laureatami i w nagrodę otrzymaliśmy możliwość rozpoczęcia działalności w Dolinie Krzemowej. Stałem się już wówczas współwłaścicielem CEO Cabture i solidarnie ze wspólnikiem zadecydowaliśmy, że to ja pojadę do USA zrealizować zaproponowany nam półroczny kontrakt. Z założenia ten czas miał pozwolić laureatom konkursu na zbudowanie biznesu w USA. Udało nam się w pełni odnieść sukces i dlatego zdecydowałem się zostać w USA.
Jak wyglądały początki w USA? Gdzie Pan zamieszkał i gdzie skierował pierwsze kroki?
Wygranie konkursu, o którym wspomniałem, bardzo pomogło. Dostaliśmy możliwość pracy w Palo Alto i zbudowania tam firmy. Zamieszkałem w Mountain View.
Przyjął Pan obywatelstwo amerykańskie?
Nie, jestem obywatelem Polski.
Czy pochodzenie stanowi barierę w rozwoju własnego biznesu w USA?
Absolutnie nie. W Dolinie Krzemowej rozwijają swój biznes ludzie z całego świata. Liczy się kreatywność, pracowitość i najważniejsze: by nigdy się nie poddawać. Początki zawsze są trudne.
Gdzie nabył Pan umiejętności w pracy ze startupami?
Uważam, że wszystkiego nauczyłem się i do wszystkiego doszedłem dzięki błędom jakie popełniłem. Bezcenna okazała się moja zdolność do szybkiego reagowania na potrzeby klientów i wyzwania rynku. To ona pozwoliła mi szybko zbudować bardzo udany biznes.
Na czym polegało działanie Cabture oraz RydeOn, które próbował Pan – mówiąc wprost – rozkręcać w kilku krajach?
Cabture to reklamy na taksówkach i na tabletach, które instalowaliśmy. Klient korzystający ze współpracującymi z nami taksówkami, nie tylko był szybko dowożony do lub z hotelu. Nie tracił także czasu, bowiem dzięki zainstalowanym tabletom i dedykowanej reklamie już w czasie jazdy mógł zapoznać się z ofertą turystyczną oraz usługową miasta, obejrzeć przebieg trasy czy zamówić bilety na imprezę kulturalną, itp. RydeOn to startupy zajmujące się parowaniem usług przewozu limuzynami z obsługą hoteli. Zbudowaliśmy oprogramowanie, które umożliwiało recepcjonistom zamawianie eleganckich, czarnych limuzyn dla gości.
Czego nauczyły Pana zakończone projekty?
Tego, że pracując intensywnie, spotykając na swojej drodze odpowiednich ludzi i ucząc się od nich, można zbudować ciekawe inicjatywy. Nie należy zrażać się niepowodzeniami, a wprost przeciwnie, należy podążać dalej. Czasami pozwala to na realizację jeszcze odważniejszych wizji.
Aż w końcu powołał Pan do życia Buffalo Market…
Tak, kiedy wybuch pandemii ograniczył praktycznie do zera działalność RydeOn, narodził się Buffalo Market.
Skąd pomysł na tego typu biznes? Kiedy i w jaki sposób zauważył Pan zapotrzebowanie?
Lockdown uniemożliwiał nam funkcjonowanie w ramach RydeOn, nie mówiąc już o rozwoju. Musiałem szybko wymyślić coś nowego. I narodził się pomysł dostarczania żywności bezpośrednio do domów ludzi, którzy z powodu pandemii nie mogli lub nie chcieli robić zakupów osobiście. Szybko okazało się, że jest duże zapotrzebowanie na takie usługi. Szybko musiałem wynająć magazyn i zatrudnić pracowników. Kiedy nastąpiło luzowanie obostrzeń, byliśmy już dosyć dużą firmą, posiadającą własny magazyn i bardzo sprawne oprogramowanie. Za namową kilku z naszych dostawców zdecydowaliśmy się zmienić profil działalności na food distribution, czyli dostarczanie do sieci sklepów artykułów spożywczych.
Jak pozyskał Pan fundusze na start? Z kim podpisał Pan pierwszą umowę?
Pierwszym inwestorem w Buffalo Market była jedna z moich klientek- słynna inwestor VC Elizabeth Yin, i jej fundusz Hustle Fund. Dzięki niej poznałem moich innych inwestorów, wśród nich graczy światowej sławy jak Precursor Ventures, Forerunner Ventures, Construct Capital, Flexport, czy Mantis VC- fundusz prowadzony przez Alexa i Drew z zespołu The Chainsmokers, którzy zostali moimi dobrymi przyjaciółmi.
Jak wygląda pozyskiwanie dalszych funduszy na rozwój?
Mamy już wyrobioną pozycję wśród inwestorów, więc łatwiej nam do nich dotrzeć.
W którym kierunku będzie rozwijał się biznes?
Dalsza ekspansja na kolejne stany USA. Zaczynaliśmy w Kalifornii i tu jest nasz główny rynek, ale obsługujemy też klientów w Arizonie, Nevadzie czy Oregonie. W planie mamy kolejne stany, a także poszerzanie sieci sklepów, do których wprowadzamy marki naszych klientów.
Na koniec chciałam zapytać Pana o życie prywatne. Gdzie Pan mieszka na co dzień? Czy znajduje Pan wolny czas na realizowanie swoich pasji?
Mieszkam w tej chwili w Los Angeles i niestety mam mało wolnego czasu. Jeśli chodzi o pasje, to na pierwszym miejscu stawiam pilotowanie samolotów, które przy okazji pozwala zaoszczędzić mi czas, kiedy muszę podróżować. Odległości w USA są ogromne, a lotnisk dla samolotów turystycznych bardzo dużo, więc chętnie z tego korzystam. Uwielbiam też konie. Jestem właścicielem pary koni fryzyjskich, ze źrebakiem w drodze.